Image Alt

Blog

Malediwy

Ludzie (szczególnie Ci którzy nie byli) określają je często mianem rajskich wysp. Zwykłe malediwskie wyspy zapewne nie przypominają raju. Jeśli Edenem jest 5* resort z domkami nad wodą, to nie dyskutuję, każdy ma swoją wizję raju.

Stolica Male, to normalny tłok, brudek i zamieszanie wyspiarskiego portu. Stąd odlatują hydroplany na odleglejesze atole, statki różnej maści wypływają we wszelkich kierunkach, no i oczywiście tu znajduje się lotnisko. I co poza tym, jak dla mnie nic.

Chyba tylko targ rybny na który tuńczyki rybacy ciągnęli we dwóch po chodniku. Fakt nie są wielkiej postury, ale jednak ogromne były to ryby.

Na Malediwach byłem raz, wyłącznie prawie ze względu na nurkowanie z dużym zwierzem. I tu nie było zawodu. Fajna, choć nie z tych nawypaśniejszych łódź i zawodowi podwodni przewodnicy.

Murena

Do dziś pamiętam dokładnie większość z kilkunastu nurkowań, choć potem zrobiłem ich ogromną ilość, czyli zapadały w pamięć. Jeden tydzień na Malediwach załatwił kilka moich nurkowych marzeń.

Jednym z najtrudniejszych było nurkowanie z mantami. Na briefingu uwaga: będzie bardzo silny prąd, skaczemy na pustych jacketach, opadamy jak najszybciej na dno, łapiemy się hakami rafowymi i czekamy na resztę. No dobra, co jak co ale pod wodą ogarnięty jestem.

Skaczemy. Zanurzam się sprawnie, a prąd od razu zabiera mnie od łodzi. Ląduję na piasku i kopię w nim jak pies, czego u lich się złapać. Wreszcie jakaś skałka, hak, jest ok. Oczywiście mam ze sobą aparat z 2 lampami, co bardzo uławia nurkowanie w prądzie. Po kilku sekundach przelatuje obok mnie dwójka znajomych. No cóż oni zobaczą manty innym razem.

W toni przed sobą widzę unoszącą się żółta płetwę, taka jakby moja. Oczywiście, że moja, wypięła się jakimś cudem. Po chwili widzę kieszeń balastową,taką jakby moją, o kurcze jednak nie jestem tak bardzo ogarnięty.

Pozbierałem rynsztunek. Sytuacja opanowana.

Po paru minutach widzę zarysy nadpływających jakby statków kosmicznych. To moje pierwsze spotkanie z mantami – podwodnymi, majestatycznymi tancerkami. Zachwycony czuję jak ogarnia mnie dziwny mrok. Podnoszę głowę i widzę nad sobą gigantycznego stwora niczym z Gwiezdnych Wojen. Jest tak blisko, że przesłania światło, nie mieści się w kadrze.

Manta

Dla mnie Świętym Graalem nurkowania było spotkanie z największą rybą na ziemi. I to był jeden z naczelnych celów naszego wyjazdu. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłem w możliwość tego spotkania – szczególnie po rozmowie z przewodnikami – którzy stwierdzili, że w ciągu ostatni tygodni nie mieli szczęścia.

Tak więc siedzimy sobie w piankach naciągniętych do połowy, sprzęt do snurklowania obok., popijamy wodę. Nuda, a to nasz ostatni dzień. Nagle alarm na pokładzie. Wszyscy sprawnie jak nigdy wciągamy pianki, płetwy, maska i do pontonu. Po 2 minutach skok do wody. Rozglądam się i jest. To jak spotkanie z łodzią podwodną. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie nurkowałem z większym stworem.

Rekiny wielorybie dorastają do 20 metrów – ten miał jakieś 8 – 10. Robi wrażenie spotkany oko w oko. Oczywiście dla ludzi są niegroźne. To takie ogromne glonojady…

rekin

Zostaw swój komentarz

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit sed.

Follow us on